Sporo osób pyta skąd pomysł akurat na samochody Hanomag. Przegląd starych zdjęć z rodzinnych albumów po części odpowiada na to pytanie. Będzie familijnie.
W warsztacie Dziadka
Wszystko zaczęło się od Dziadka Tadeusza. Niestety nie było mi dane go poznać ale podobno była z niego prawdziwa złota rączka więc radził sobie bardzo dobrze zarówno z utrzymniem swojej taksówki jak i warsztatu samochodowego w Tuszynie. A skoro już potrafi się naprawić wszystko to czemu nie spróbować z przedwojennym kabrioletem?
Trochę o historii naszego Hanomaga Rekorda padło już TUTAJ. Tymczasem, poniżej jedno z pierwszysch zdjęć Hanomaga, oczywiście z Tadeuszem Jachimskim. Pytanie tylko co to za kolor? Wygląda na to, że kabriolet oryginalnie wcale nie był ciemnozielony. Fotograf z nieznanych przyczyn upodobał sobie ten kadr i w podobnym ujęciu, kolejne zdjęcie - tym razem Adama Jachimskiego. Za fragment tła robi Wartburg 311 kombi.
Jakieś plany na wieczór?
Tak oto w rodzinie Jachimskich rozwijało się kolejne pokolenie a prace nad Hanomagiem wydawały się być kluczowym zajęciem. W końcu ile razy usłyszałem "ja w Twoim wieku całego Sylwestra przesiedziałem w warsztacie". Coż, nie każdy musi być imprezowiczem. Z resztą Tata równolegle walczył z rodzimą motoryzacją, dzięki czemu zawsze było czym pojechać np. w góry. Zastanawiam się tylko jak to jest możliwe, że nie mamy ani jednego zdjęcia malucha przerobionego przez nas na kabriolet. To był dopiero hicior.
Jeszcze jeden Hanomag
Wracając jednak do wspomnianego 'pokolenia' - na kolejnej fotce, siostra Adama, młodziutka Ania Jachimska, a w tle... Hanomag Kurier. Taki samochód też był 'w rodzinie'. Obecnie niewiele jednak z niego pozostało i jest to prawdopodobnie jego jedyne zdjęcie. Czyżby blok silnika stanowiący teraz podstawę mojego stolika kawowego pochodził właśnie z tego auta? Nigdy się nie dowiemy, natomiast właściwie odrestaurowanego Kuriera naszego przyjaciela możecie zobaczyć TUTAJ.
Wszyscy na pokład
Jak już wspominamy wszystkich zaangażowanych w odbudowę, nie można nie wspomnieć Mamy - Hani Jachimskiej. Jej "znowu nawieźliście więcej tego złomu!" potrafiło zabrzmieć dosadnie, z drugiej strony, tak naprawdę nikt tak mocno nie dopingował Tacie i jego pracom. A już na pewno miało to miejscie godzinę przed moim ślubem. Podczas gdy zjeżdżali się goście i dookoła pełno było zamieszania, co mógł robić Tata? Dokręcał ostatnie śrubki, żeby Rekord po latach mógł wyjechać na ulice w pełni odrestaurowany.
Co dalej?
Obserwując jak Hanomag wrósł w historię rodziny, chyba już wiadomo dlaczego nasza strona poświęcona jest właśnie tej marce. Czy z Tuszyna wyjadą kolejne odnowione Hanomagi? Ilość wiedzy nagromadzonej przez lata oraz półki uginające się od części wskazują, że jest taka szansa. I to nawet mimo faktu, że sam osobiście nie znam się na tym fachu w ogóle. Czas pokaże na ile dziewczynki podzielną pasję dziadka i pradziadka i zainteresują się motoryzacją. Póki co, nie mają wyboru :)