Jesienny rajd z Classic Cars Łódź

Jesienny rajd z Classic Cars Łódź

Jesienne rajdy organizowane przez Classic Cars Lódź przypadły nam do gustu. W tym roku było chyba jeszcze ciekawiej - co chwila zagadki, próby sportowe i spotkania z innymi załogami. Zobaczcie sami. 
Fabryczna Łódź - zaczynamy rajd

Start zaplanowany był na godzinę 10tą pod hotelem Ibis w Łodzi. Tym razem postanowiliśmy, że nie odpuszczamy żadnej okazji do zdobycia punktów w klasyfikacji i od początku wyjeżdżamy w trasę razem ze wszystkimi. Ale spóźnić się nie mogliśmy, bo jako załoga z najstarszym samochodem, ponownie wyruszaliśmy w trasę jako pierwsi - z numerem 1 na drzwiach.

Standardowo, jazda odbywała się według itinerera, podzielona na 3 etapy. W pierwszym do przejechania była trasa z Ibisa do galerii handlowej M1 - trzeba było jednak trochę pokluczyć po Łodzi, rozwiązując mniej lub bardziej skomplikowane zagadki. I tak trafiliśmy np. do loftów Scheibler'a, gdzie w restauracji Cesky Film trzeba było wyciągnąć pewne informacje z menu. Była okazja na pamiątkowe zdjęcie, ale na plecach już siedziała nam załoga Fiata 600. Następne pytanie z karty drogowej - podaj kolor Beczek Grohmana. Zadanie niezbyt trudne, szczególnie dla osób pochodzących z Łodzi i okolic, które kojarzą ten słynny zabytek. Przy okazji kolejna fotka - tym razem z sympatyczną załogą Porsche.

Próby sportowe

W drodze do M1 pierwsza próba sportowa przy ul. Telefonicznej. Na parkingu M1 kolejny slalom, a później - w Brzezinach - jeszcze jeden. Naturalnie, w żadnej z powyższych nie mieliśmy zamiaru ścigania się z dużo nowszymi maszynami, ale wcale nie byliśmy w ogonie. Zapewne to spokojna jazda sprawiła, że w przeciwieństwie do sporej ilości załóg nie pomyliliśmy nigdy trasy przejazdu.

Pola, lasy i zagadki na trasie

O tym jak mocno pokręcona była trasa rajdu świadczy fakt, że w drodze powrotnej - pomimo startu z pełnym bakiem - skończyło nam się paliwo. Być może spowodowane to było koniecznością pokonania sporej ilości górek w obszarze Wzniesień Łódzkich - bardzo malowniczych o tej porze roku.

Ostatni odcinek z punktem docelowym w skansenie w Nagawkach był już spokojniejszy. Po drodze za to jeszcze kilka ciekawych zagadek - jedną z nich było określenie zwierzęcia, które "pilnuje Lima". Trudne, bo nie każdy wie, że Lim to lekki samolot myśliwsko-szturmowy, produkowany od 1962 roku. Taki właśnie samolot stał na trasie rajdu w Muzeum Czynu Zbrojnego w Lipcach Reymontowskich - wprawni obserwatorzy dostrzegli małą figurkę lwa, stojącą obok samolotu. Łatwiejszym zadaniem było policzenie "kolegów Rudego" - czołgów ciężko było nie zauważyć.

Skansen w Nagawkach - meta osiągnięta

W docelowym punkcie rajdu - skansenie w Nagawkach - czekał nas jeszcze konkurs elegancji. Wygrała go ekipa Citroena 2CV, na co zapracowała nie tylko samochodem, czy strojem, ale także programem artystycznym. Jeszcze trzy załogi zostały wyróżnione przez gospodarzy skansenu i niezmiernie nam miło poinformować, że wśród tej trójki znalazł się nasz Hanomag Rekord. Z przyjemnością obejrzeliśmy też prezentacje pozostałych załóg - między innymi stylowy jak zawsze, damski zespół Karmann Ghia, czy też ostatecznego zwycięzcę klasyfikacji punktowej rajdu - Opla GT. Koledzy z Opla byli też najszybsi na próbach szybkościowych. Gratulujemy.

Dziękujemy

Wyjątkowe podziękowania należą się organizatorom - zespołowi Classic Cars Łódź. Dopiero udział w rajdzie uświadomił nam, jak wiele pracy zostało włożone w przygotowanie go - pozyskanie sponsorów, dobór i zabezpieczenie trasy, przygotowanie zadań, prób czasowych, itd. W przyszłym roku na pewno też gdzieś razem pojedziemy, tymczasem zapraszamy na strony stowarzyszenia - wkrótce zapewne pojawi się tam pełna relacja z rajdu.

Z życia Hanomaniaków - najnowsze posty w tej kategorii

  • +48 604 498 644
  • Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
© 2024 Hanomagia